2009/10/05
Ogłoszenie płatne
2009/05/30
Piszą o nas w "Lampie"
Bardzo ciekawie wypadł nr 3/08-1/09 kwartalnika RED wydawanego w Brzegu, mieście niby prowincjonalnym, a firmującym wydanie poświęcone współczesnej amerykańskiej awangardzie literackiej w kontekście zjawiska avant-popu. Zainteresowanie budzi zwłaszcza Mark Z. Danielewski i cytowany we fragmencie jego Dom z liści - hipertekstowa powieść powstała bez użycia komputera. Kapitalną zabawą jest lektura poematu Macieja Woźniaka zatytułowanego Dwunastu gniewnych sonetów, a złożonego wyłacznie z cytatów z odwołujących się do kultury amerykańskiej kilkudziesięciu poetów polskich. Przy tym oprócz pewniaków, takich jak Świetlicki, Sosnowski, Foks, Jarniewicz czy Zagajewski znalazłem wśród nich nawet wersy z Tańca ducha lubelskiego sentymentalisty Wojtka Kozaka...Jest nam bardzo miło i spieszymy z zapewnieniem, że nam podoba się najnowszy numer "Lampy". Z pozdrowieniami dla redakcji od redakcji!
2009/04/27
W ramach przeglądu tego, co za folią...
tłum. Piotr Siwecki
Jemy rybę. Nasza matka smaży rybę w metalowym szkielecie, z którego pryska maślany, zasmażony rybi tłuszcz za każdym razem, kiedy matka przerzuca, panierowane w bułce tartej, usmażone, rybie filety do rondla. Siedzimy przy kuchennym stole, a przed nami nasze puste talerze. Siedzimy i słuchamy, jak smażona ryba skacze, piszczy i skwierczy. Jeszcze wczoraj te ryby pływały w błotnistych wodach naszej błotnistej rzeki a teraz są wypatroszone, bezgłowe i pocięte na połówki i za chwilę zostaną pochłonięte przez nasze otwarte usta, nasze puste brzuchy. Nasz ojciec jest na zewnątrz, w szopie. Ostrzy swoje noże. Kiedy wszystkie ryby zostaną usmażone, a panier na wszystkich będzie złocistobrązowy i chrupiący, nasza matka powie nam, braciom, żebyśmy zawołali naszego ojca, by wracał i jadł te nasze ryby. Ryby na stole, powiemy naszemu ojcu. Chodź, póki są smaczne i gorące. Nasz ojciec przychodzi, kiedy my, bracia, wołamy. My, bracia, stoimy z tyłu i patrzymy, jak nasz ojciec zostawia błotniste ślady w kuchni naszej matki. Nasza matka mówi naszemu ojcu: Patrz, co narobiłeś. Nasz ojciec spogląda na swoje ubłocone buty i wymawia słowo: błoto. Nasza matka podnosi ręce i rzuca rondlem pełnym smażonych ryb w naszego ojca. Patrzymy, jak ryby z naszej błotnistej rzeki ślizgają się po kuchennej podłodze. Nasz ojciec mówi naszej matce, że on i my, synowie, wyłowiliśmy i wypatroszyliśmy te ryby. Nasza matka mówi naszemu ojcu, że on dobrze wie, co może sobie zrobić z tymi rybami. I wtedy mówi nam, jak bardzo nienawidzi ryb i rybiego zapachu, jak bardzo nienawidzi tej brudnej, cuchnącej rybą rzeki i tego śmierdzącego miasta. To wyjedź, nasz ojciec odpowiada. Nasza matka mówi, że, być może, wyjedzie. Odwracają się od siebie i odchodzą – nasz ojciec z powrotem na zewnątrz, nasza matka do swojej i ojca naszego sypialni. My, bracia, zostajemy sam na sam z rybami. To my musimy posprzątać. Padamy na czworaka na podłogę i zaczynamy jeść.
Peter Markus – autor trzech tomów opowiadań: Good, Brother (AWOL Press, 2001; Calamari Press, 2006), The Moon is a Lighthouse (New Michigan Press, 2003), and The Singing Fish (Calamari Press, 2005) oraz powieści Bob, or Man on Boat (Dzanc Books). Publikował w pismach, m.in.: Chicago Review, Denver Quarterly, Massachusetts Review, Black Warrior Review, 3rd Bed, Post Road, Sleeping Fish, 5_Trope, failbetter, taint, elimae oraz w antologiach: New Sudden Fiction, Fiction Gallery, Sudden Stories, PP: FF, The Best of the Prose Poem. O jego twórczości pisali, m.in.: Brian Evenson, Gary Lutz, Dan Beachy-Quick, Norman Lock, Michael C. Boyko.
Całość, inne teksty Petera Markusa oraz znacznie więcej w najnowszym, "Gwieździstym", numerze "RED.a"! Polecamy!